Treking - Trasa nr 3 (długa)
Zatwarnica-Zatwarnica
Mapa interaktywna
Kilometry i przewyższenia
Pamiętaj, że różne programy i serwisy mapowe mogą ten sam ślad inaczej odczytywać, stosując odmienne algorytmy. Stąd podane wielkości nie muszą u Ciebie być identyczne. Jeśli byłaby duża rozbieżność i budziłoby to Twoje wątpliwości, po prostu zawsze możesz użyć innego programu i wziąć wynik z dwóch najbardziej zbliżonych.
wariant krótki: 53,1 km / 1112 m
wariant długi: 76,8 km / 1550 m
Zachęta na początek
Niniejsza trasa choć jest jedną z trudniejszych propozycji w ramach naszego trekingowego zestawu, to pod każdym względem warto zmierzyć się z trudami jej drogi. Prowadząc bowiem do jednego z najbardziej dzikich rejonów Bieszczadów, zabiera nas w piękną zieloną podróż. Obierając za oś swojego przebiegu rzekę San na odcinku od Zatwarnicy, do rejonu dawnej wsi Studenne, sprawia, iż zanurzamy się w jakiś rodzaj rowerowej medytacji. Jest wijąca się w sąsiedztwie Sanu droga i piękny rowerowy “flow” – wyhamowywany nieznacznie na małych podjazdach. Ale to towarzystwo rzeki, która kilka razy odsłania nam swoje oblicze, stanowi niezaprzeczalnie wyjątkowy element tej drogi.
Dlaczego warto
W przekonaniu większości osób odwiedzających Bieszczady, dzikość ich przestrzeni kojarzona jest z połoninami. I oczywiście widokowo nie sposób się z tym nie zgodzić. Gdyby jednak patrzeć na to nieco inaczej – obierając za kryterium dzikości realne odosobnienie i średnioroczną liczbę możliwych do napotkania ludzi – to z pewnością połoninne grzbiety Bieszczadów nie mogły by za takie uchodzić. I musiałyby ustąpić pierwszeństwa grzbietowi Otrytu i dolinie Sanu, leżącej u jego podnóża.
Sercem tej trasy (i krótkiej, i długiej) jest właśnie rzeka. San. Rzeka, która w tym miejscu nabiera już znaczących rozmiarów i pozbywszy się swojego “wieku dziecięcego”, liczy już nawet do 40 m szerokości. A w okresie dużego poziomu daje znać, że nie pozwoli się traktować jak dziecko. Towarzyszymy jej w bezpośredniej bliskości przez 18 km, dzieląc to towarzystwo na dwie części. Na liczący 12 km odcinek między punktem startowym (i końcowym) a Studennem (zamkniętym dla ruchu samochodowego). A także na liczący 6 km asfaltowy odcinek z Dwernika do Zatwarnicy – który mimo ruchu samochodowego, rzadko kiedy jest uciążliwy.
Te 18 km to naprawdę coś sycącego. Dającego wielką rowerową radość. Co dopełniane jest kilkoma widoków na rzekę, które ujmują za serce. Jak choćby wtedy, gdy stojąc na północnym brzegu, na swoistej galeryjce widokowej, widzimy rejon dawnej wsi Tworylne po drugiej stronie rzeki. Albo wtedy, gdy pokonujemy odcinek przyklejony do jej biegu u podnóża Hulskiego. Ta symbioza z rzeką i jechanie niemal na poziomie jej wód, naprawdę jest czymś wyjątkowym.
Ale to nie wszystko. Jest bowiem jeszcze południowa strona rzeki. Która mimo, iż nie daje nam szans na jej widok, to jednak pozwala doświadczyć głębi bieszczadzkich lasów. A fragment wiodący w sąsiedztwie dawnych wsi Krywe i Tworylne to jeden z najbardziej oddalonych od ludzkich siedzib dostępny rowerowo rejon Bieszczad. Na tyle długi, że mogący dać po wielokroć poczucie czegoś, co nie chce się skończyć.
No i wreszcie piękna droga stokowa po zboczach Dwernika Kamienia. Cisza, świetna jakościowo szutrowa nawierzchnia i to poczucie zmagania z drogą pnącą się do góry. Bezcenne. Oczywiście na tym odcinku jest solidna podjazdowa praca do wykonania (w którą stronę by nie jechać). Ale to naprawdę bardzo warte wysiłku! Wielka satysfakcja plus solidny Bieszczadzki trening (taki na miarę potrzeb trekingowych), wykonany w jakże pięknych okolicznościach. A jeśli komuś ciążyła by już sama wizja długich podjazdów, to może skupić się wyłącznie na bazowej pętli, liczącej 30 km i dorzucić do niej rozszerzenie przez Sine Wiry (25 km). I dalej uroczy odcinek z Polanek do Terki oraz do mostu w Studennem. W ten sposób otrzymamy trasę o długości 55 km, która omija najtrudniejszy podjazd naszej trzeciej propozycji. Ale nie będzie z pewnością oznaczać, iż oszczędzi nam całkowicie rowerowego podjazdowego wysiłku.
Najlepszy kierunek jazdy
Trasa możliwa jest do pokonania w obie strony – i nie ma w tym względzie w zasadzie żadnej jasnej sugestii. Oba kierunki dają bowiem równie wyjątkowe wrażenia i jak to na trasach wiodących przez góry – można mieć wrażenie, że pokonuje się zupełnie inne trasy. Spokojnie można je więc przejechać dwa razy, zmieniając kierunki – np. w odstępie dwóch kolejnych wizyt w Bieszczadach.
Spotykane nawierzchnie
Na obu wariantach zdecydowanie dominuje nawierzchnia szutrowa, która z pewnością da nam wiele satysfakcji z jazdy. W zdecydowanej większości jest ona bardzo dobrej jakości, a jedynie na odcinku przy Sinych Wirach jest w niej sporo luźnego kamienia – przez co może być to uciążliwe na podjazdach. I nieco kłopotliwe na zjazdach. Asfalt niemal wszędzie jest dobrej jakości. Tylko odcinkowo wzdłuż Sanu jest zniszczony. Ale to tylko dodaje klimatu, nie przeszkadzając w jeździe.
Informacje przydatne organizacyjnie - sklepy i restauracyjki
Wariant krótki oferuje naprawdę niewiele. I w dodatku poza trasą. Aby bowiem dotrzeć do jedynego sklepu, jaki jest w jej zasięgu, trzeba w Zatwarnicy pojechać 400 m w górę wsi, w kierunku przysiółka Suche Rzeki. A tak – nic. Trzeba zatem bazować na własnym zaopatrzeniu i najlepiej mieć jedzenie na cały dzień. W przypadku wariantu długiego jest o jeden sklep lepiej – w Terce spotkamy ten sam sklep, który znajduje się na wariancie długim trasy nr 1. A za mostem niewielką restauracyjkę.